poniedziałek, 29 września 2014

jeszcze nie Europa

Studia się kończą, a ja liczbę warszawskich pubów mogę policzyć na palcach jednej ręki. Noo, może dwóch. Imprezy? Kluby? Coś, czasem. Będzie co wspominać, jasne. Te bliższe przyjaźnie. Kilka trudniejszych egzaminów. I budowę schodów przed ITC.

Chcę zakończyć studia miłym akcentem. Jadę na wschód!

Kierunek - Armenia

Mieszkanie?
Z początku był akademik. Wymagania do akademika były dwa: własny pokój i swobodny dostęp do pomieszczeń sanitarnych. Mieszkając w klimacie podzwrotnikowym, codzienną potrzebę kąpieli uważam za zasadną. Okazuje się, że taka nie musi być. Z łazienki można było skorzystać, owszem, ale tylko w wybrane dni tygodnia.
??
To chociaż zęby!
Do zębów są umywalki w pokojach. Obsługa takiej umywalki wcale nie jest oczywista. Oczywiste jest jednak to, że producenci umywalek przewidują, że do ich sprawnego działania trzeba wyposażyć się w drewniany kij. Na piętrze 20 pokoi, 20 umywalek i 20 identycznych kijów. Kij jest w pakiecie, czy użytkowniku-radź sobie sam? Tego nie wiem. Mój uległ wypadkowi, ale z problemem poradziłam sobie po inżyniersku.
 Z problemem poradziłam sobie po inżyniersku.

Kij w pakiecie.

Gdy oprócz problemu sanitarnego okazało się, że: toaleta nie funkcjonuje - bo remont, internet jest - ale w godzinach 16-17, a mieszkańcy akademika mówią po angielsku równie dobrze jak ja w suahili, pozostawiłam problem kija i zmieniłam adres.
Teraz mieszkam w domu. Jest toaleta, jest łazienka, a woda czasem jest ciepła.

Studia?
State Engineering University of Armenia, główna uczelnia techniczna w kraju, oferuje kształcenie dla inżynierów z kraju i z zagranicy. Z zagranicy jest nas dokładnie dwoje. Bez znajomości ormiańskiego, a co najmniej rosyjskiego, pojawianie się na zajęciach jest jednak bezzasadne.

-Panie Profesorze, przyjechała studentka, z Polski, będzie studiować na naszym wydziale.
-Ale jak?

Chce się uczyć? Niech się uczy! ale najpierw ormiańskiego. Nie zna? Nie wiem, załatwcie to jakoś. jak?.. referatem może.
Profesorowie są poirytowani, nie znają angielskiego.
Więc piszę referaty, czytam podręczniki, sama, w domu. A egzaminy? tak, będą, w styczniu, z pomocą google-translate.

State Engineering University of Armenia

Szkolnictwo wyższe jest płatne. Z opłaty zwolnieni są jedynie najwybitniejsi. Mimo, że przeciętna pensja w stolicy to 250€, a koszty życia nie odbiegają diametralnie od polskich, od początku pobytu tutaj spotykam wielu wykształconych ludzi. Pierwszego dnia, w akademiku, wdaję się w rozmowę z panią sprzątającą korytarz. Łamanym rosyjskim tłumaczę, że przyjechałam na studia, studiuję energetykę.
O, to tak jak ja! Tylko ja skończyłam w '95.
Pani inżynier sprzątająca korytarz cieszy się, że spotyka kogoś o podobnym wykształceniu. Zaczyna wspominać studia, zdaje się nie widzieć szoku na mojej twarzy. To przecież taka naturalna kolej rzeczy, 5 lat trudnych, płatnych studiów, po których dyplomem inżyniera można wytrzeć podłogę w hotelowej łazience.

Trzy tygodnie później do listy z panią inżynier dołącza pan architekt, taksówkarz. I lekarz pediatra, również zamiatająca podłogi. Z tym, że hotel jest ładny i nowy.

CO DO CHOLERY?!

Pytam studentów jak wyobrażają sobie życie tu, w Armenii, po studiach. Po elektrycznym, jak ja.

Jeden ma dziadka na wydziale, szczęściarz, będzie mógł zostać na uczelni. Niektórzy, z angielskim, chcą uciec za granicę. A reszta? prawdopodobnie zasili szeregi sprzątaczek, przy odrobinie szczęścia - gdzieś w centrum.

Studia drugiego stopnia kończy niewielu. Moja grupa liczy zaledwie 7 osób, w tym zaledwie 2 mężczyzn. Na elektrycznym??
Tak, na elektrycznym. W Armenii jest wojna. Służba wojskowa jest obowiązkowa i trwa 2 lata. Tym sposobem kierunki - nawet te inżynierskie - oblegane są głównie przez kobiety.
Czy służby da się uniknąć?
Kolega, Ormianin, zna płynnie 3 języki. Marzy o wyjeździe do Europy, ubiega się o wyjazd z Erasmusem. Jego podanie zostaje jednak odrzucone. Dlaczego? Boją się dezercji.

Armenia jest biedna i walczy z bezrobociem. Ale to nie tylko wynik wojen i problemów dyplomacji. W '88 roku kraj nawiedza potężne trzęsienie ziemi. Konsekwencje odczuwalne są przez następne kilka lat. Jeszcze w roku '93 w Erewaniu nie ma wody, nie ma gazu, nie ma elektryczności.
Znajoma Ormianka mieszkająca wtedy w stolicy wspomina, jak odrabiała lekcje przy świeczce. W tym samym czasie, gdzieś w zapomnianej wsi w Polsce, nadaje kolorowy telewizor.

Mimo, ze geograficznie przynależy do Azji, Armenia dostaje zaproszenie przystąpienia do współpracy gospodarczej z Unią Europejską. Zaproszenie zostaje odrzucone, władze postanawiają nawiązać bliższą współpracę z Rosją. Mają ku temu powody - Rosja to jej główny partner handlowy i inwestor. Przyłączenie do Unii Celnej daje obustronne korzyści: dla Armenii - bo w zamian za odrzucenie propozycji UE, Putin obniża ceny gazu; dla Rosji - bo całkowicie przejmują kontrolę nad Ormiańskim sektorem gazowym.
Ormianie chcą się czuć Europejczykami, ale Europejczykami po prostu - nie są. Nie tylko ze względów geograficznych. Nie tylko ze względów politycznych. Ale chociażby z tych, że takim autobusem na żadną europejską autostradę - po prostu nie wjadą.