Islamska Republika Iranu łączy nowoczesną demokrację z religijną dyktaturą. Nowoczesna, bo jest prezydent, jest trójpodział władz. Demokracja, bo rządzący są wybierani w wyborach powszechnych. Dyktatura, bo nad tym wszystkim czuwa szyicki teolog, a bez jego woli i zgody sąd wyroku nie wyda, ustawa nie powstanie, a prezydent palcem nie kiwnie.
Pewien Irańczyk wystąpił z islamu i wyjechał na zachód by studiować prawo, pozostawiając w kraju dorobek rodzinny. Gdy po kilkunastu latach wrócił by przejąć dom po zmarłych rodzicach, okazało się, że ma on już nowego właściciela - państwo. Prawa do majątku stracił już przed laty, z chwilą wystąpienia z jedynej słusznej religii. Nie pomogła znajomość zachodniego, świeckiego prawa - Islam rządzi się swoim - prawem szariatu.
Słysząc Iran myślimy Irak. Irańczycy? Arabowie. Islamiści? Terroryści. Prawo szariatu? Zabić innowierców!
A już jechać tam? To szaleństwo.
Jadąc do Iranu warto wiedzieć, że zamieszkują go Persowie i że Państwo Islamskie tu nie dotarło. A będąc gośćmi należy przestrzegać prawa gospodarzy, a wtedy włos nam z głowy nie spadnie.
Iran wraz z mieszkańcami wydaje się być przyjaźnie nastawiony do turystów (poza obywatelami kilku krajów), o czym świadczy coraz łatwiejsza procedura wystawiania wiz a także rozpędzający się (choć wciąż pełzający) sektor turystyczny. I w tym, że jeszcze pełza, całe piękno!
Nowoczesność widać nie tylko w sejmie. Na ulicach spotyka się coraz częste przypadki łamania jakichkolwiek zasad przyzwoitości. Wrony (zdjęcia poniżej) zaczynają ustępować inwazji kolorowo ubranych (bój się Boga!) dziewcząt, którym (należy odwrócić wzrok) chustki zsuwają się z głów. Doszło do tego, że w miastach zdarza się zobaczyć bezwstydnie idącą za rękę parę. Wyzywająca, rozpustna, wulgarna, gorsząca, przebrzydła (...) młodzież.
Ten wyraźny bunt wśród młodych Irańczyków przekłada się na ciepłe przywitanie obcokrajowców, których to, szczególnie tych ze (zgniłej) Europy, chcą naśladować. Dzięki temu nie dostajemy z kamienia, a przeciwnie, otrzymujemy zaproszenie, poczęstunek, uściski, całusy i sesję zdjęciową.
O wronach słów kilka
W Iranie żyją 2 gatunki wron. Obszar występowania wrony czarnej, pospolitej, rozciąga się od morza Kaspijskiego po Zatokę Perską. Przemieszcza się szybko i jest płochliwa. Nie zmienia opierzenia na zimę. Na lato też nie..
Wrona biała to gatunek endemiczny, występujący jedynie w miejscowości Varzaneh, w centralnej części kraju. Kolor opierzenia jest uwarunkowany charakterystycznym dla danego terenu mocnym nasłonecznieniem - biały skutecznie odbija promienie słoneczne.
Wrony czarne pospolite
Biała wrona z Varzaneh
W Iranie nie ma dżungli, nie ma też specjalnie dobrego, azjatyckiego jedzenia, o drinkach nie ma mowy, nie ma też pięknych plaż, a na tych co są, kobietom nie wolno się opalać, do tego jest gorąco a trzeba nosić długie gacie.
W Iranie są góry i piach, i tak równo przez 2500 kilometrów. Nudy, prawda?
No to trochę przynudzę.
Najpierw byliśmy na Księżycu. To tam, gdzie żyją białe wrony. Dla wątpiących w amerykańskich naukowców - potwierdzam występowanie wody w tych rejonach. Niestety, jest niezdatna do picia. Pod warstwą piachu i soli, ciągnące się kilometrami słone jezioro. W kilku miejscach wybija. Dobre spa dla zmęczonych nóg.
Gdy zachciało się nam połazić po piachu, wróciliśmy na ziemię. O pustyni Varzaneh mówi się, że kryje pod sobą miasto, które za swoje grzechy zostało pogrzebane w piasku. Jeszcze do niedawna lokalni będąc w strachu przed klątwą omijali te tereny. Od kilku lat, zachęceni zainteresowaniem turystów, a także zapachem pieniądza (którego moc okazała się silniejsza od klątwy), zaczęli organizować pierwsze wyprawy.
Pustynia Lut. To tu satelity NASA przez kilka lat z rzędu odnotowywały najwyższą temperaturę na Ziemi. 70.7 C, bo tyle wynosił najbardziej ekstremalny pomiar, wskazywał jednak temperaturę przy powierzchni gruntu, podczas gdy temperatura powietrza była niższa. Uff, to można jechać.
Czekoladowe, z karmelową posypką. Chałwowe, stracitella, zabajone, bizantyńskie albo tradycyjnie, orzechowe-śmietankowe. A, niech będzie tiramisu, i cafe late!
Czy te góry nie są apetyczne?:)
Z drogi. Góry. Piach, sól i żwir.
Fatamorgana tym obszarom nie jest obca. Nie jest to bynajmniej wytwór wyobraźni spragnionego pielgrzyma, który po kilku dniach bez wody majacząc widzi w oddali skrzynkę zimnej pepsi. To zjawisko optyczne, powstające na skutek załamywania się pod różnymi kątami światła przy przechodzeniu przez kolejne warstwy powietrza różniące się gęstością (gęstość jest niższa przy ziemi, gdzie temperatura jest najwyższa, a wzrasta z wysokością). Tym sposobem widzimy statki kołyszące się na morzu, fale uderzające o brzeg, jeziora usiane wyspami, a co więcej, wszyscy widzimy to samo! A więc, czy pielgrzym wysuszony w malignie, czy pielgrzym rześki i wypoczęty, stojąc razem i patrząc w to samo miejsce, obaj zobaczą tę samą pepsi.
Góry i piach, choć przyjazne, szczególnie oczom, w ciągu dnia, nocą nie dadzą schronienia, bądź dadzą rzadko. Oazy, a także karawanseraj, czyli miejsca postoju dla podróżujących karawan, można gdzieniegdzie spotkać, lecz lepiej nie liczyć na to, że się je spotka (by się nie przeliczyć). Dziś te lepiej zachowane funkcjonują jako atrakcje turystyczne, a schronienie przed słońcem zapewniają jedynie panu kasującemu bilecik na wejściu.
Oazy i karawanseraj
Tak więc schronienia poszukujemy w miastach. I choć są takie, które zdecydowanie można wykreślić z planu podróży (Teheran), są też takie, o które zdecydowanie zahaczyć warto. Abyaneh to gliniana, stara jak świat wioska, na drodze z Teheranu do Isfahanu. Sławę zyskała tym, że gliniana i stara. No i jaka ładna!
Iran mógłby być zamożnym krajem. Ma ropę i ma gaz, cóż więcej trzeba? Katar, Brunei, Arabia Saudyjska, Emiraty Arabskie, mając podobny start, dziś leją kolejne złote fundamenty, a Iran? A Iran w rankingu PKB per capita daje się Białorusi. Cóż więc? Sankcje? Też, z pewnością. Lecz problemy Iranu zaczęły się wcześniej niż sankcje. Sięgają lat 70-tych, rządów ostatniego szacha, z ekstremum podczas islamskiej rewolucji. Są rezultatem nieudolnych rządów, lat korupcji, prześladowań, zagłady inteligencji a tworzeniu ludu ogłupiałego i posłusznego. Brzmi znajomo. A teraz? Teraz jest lepiej. Gospodarka się rozwija, zamożność rośnie. Nie trzeba uciekać z kraju by pójść na studia, łatwiej dostać się do lekarza. Ludzie są szczęśliwsi. Lecz na złote pałace trzeba jeszcze będzie poczekać.