Tak jak obiecałam, tradycyjne, jawajskie wesele. Bawiąc się w dziennikarza, pytam siostrę, „opowiedz, proszę, wszystko, tak od samego początku!” Efekt dwóch kolejnych godzin to sześć stron w notatniku, kilkanaście zdjęć w aparacie i nowy pomysł na blogowy wpis.
Zacznę od podobieństw, bo tych jest znacznie mniej. Obrządek wesela to dwa dni. Są goście, jedzenie, muzyka. Niby tak jak u nas. Dopytuję jednak o szczegóły, zaglądam do albumu, i? I mamy dzień pierwszy.
Dzień I
To dzień dla najbliższej rodziny. Najbliższa rodzina dla nas to Ci, których zapraszamy na wesele. Jakieś 100-120 osób. U nich jest to samo. Jednakże tu, goście weselni (a tych poznamy dopiero w dniu drugim) a rodzina to zupełnie inna bajka. Jeśli kogoś znasz, uścisnąłeś mu dłoń, mijasz się z nim co dziennie w pracy, kojarzysz go z uczelni, musisz go zaprosić na swoje wesele. Tym sposobem ten dzień staje się przyjęciem na 1000 osób, przy czym koszty w całości pokrywa rodzina panny młodej (nic dziwnego, że to syn jest zawsze tym upragnionym dzieckiem). Wróćmy jednak do początku, jest dzień pierwszy, dla nas sobota, dla nich – jakikolwiek dzień tygodnia, ranek, przed domem panny młodej rodzice wywieszają Bleketete, znak, że tu, teraz, cieszymy się , nasze dziecko wkrótce zacznie nowe życie. Ot, takie nasze polskie balony.
Cóż dalej? Na początek, i tu bez zaskoczenia, błogosławieństwo. Różnica - pan i panna młoda - w osobnych domach. To jeszcze nie czas żeby się spotkać! Na znak szacunku, młodzi kładą głowę na kolanach swoich rodziców, poczynając od taty. (Pozycja mężczyzny jest wielokrotnie podkreślana podczas weselnego obrządku).
Czas na Siraman. „Cóż to takiego?”, pytam. Kąpiel, ale jaka szczególna! Wodę należy zaczerpnąć z siedmiu źródeł, w tym jedno musi pochodzić z Mekki. Kwiaty: róże, jaśmin, kantil (??), uzupełniają kandi, specjalnie na tę okazję przygotowaną czarę. Następnie siedem osób (muzułmanie mają słabość do tej liczby), podchodzi kolejno i obmywa młodych. Kto to będzie, również ma znaczenie. Dla kobiety, pierwszą osobą jest jej wizażystka. W tradycji jawajskiej to nie byle kto, wcześniej wierzono, że kobiety te mają dużo wspólnego z magią, a wykonanie każdego makijażu było poprzedzane wcześniejszą medytacją, czy nawet postem. W następnej kolejności – ojciec. W przypadku panny młodej jest to jedyny mężczyzna który ma prawo dokonać rytuału Siraman. Dalej matka, i cztery najbardziej szanowane w rodzinie kobiety. Ta sama historia dotyczy pana młodego, z tą jedyną różnicą, że tu matka jest jedyną kobietą, która obmywa jego ciało. Ceremonię kończy ścięcie kosmków włosów. Razem z wodą, która została po obrządku Siraman, zostaną zakopane w ziemi, tuż przed domem panny młodej.
(stroje wykonane z żywych kwiatów jaśminu)
Żywot kandi nie trwa zbyt długo, tuż po zakończonej ceremonii kąpieli zostaje roztrzaskana, a jej szczątki sprzedane. W przełożeniu na polski, symbol roztrzaskanego kieliszka. Uzyskane pieniądze rodzice ofiarowują córce, na znak całej pracy, jaką włożyli w jej wychowanie. Wszystkie prezenty, które w między czasie będą się tu przewijać, są ofiarowywane kobiecie, to jedyny przywilej, który jej przysługuje.
Szybka zmiana stroju, przechodzimy do Potong Tumbeng. „Wieża” z ryżu to ostatni posiłek, jaki kobieta dostaje od rodziców. Od tej pory jej utrzymanie będzie należało do obowiązku mężczyzny.
Zaraz po tym ucztę zaczynają goście, w dalszym ciągu jest to ta „garstka” najbliższej rodziny, przy czym goście ze strony pana młodego i panny młodej świętują osobno. Co ciekawe, oni sami nie mogą wziąć w niej udziału. Aż do rana dnia następnego, przebywają w zamkniętych pokojach, w oddzielnych domach, podczas gdy inni bawią się i świętują. Dzień pierwszy kończy Midodaremi, to czas, kiedy obie rodziny mogą się spotkać. Krewni pana młodego przychodzą z prezentami, chcąc oficjalnie zaproponować małżeństwo. W imieniu panny młodej przemawia jej ojciec.
Zaraz po tym ucztę zaczynają goście, w dalszym ciągu jest to ta „garstka” najbliższej rodziny, przy czym goście ze strony pana młodego i panny młodej świętują osobno. Co ciekawe, oni sami nie mogą wziąć w niej udziału. Aż do rana dnia następnego, przebywają w zamkniętych pokojach, w oddzielnych domach, podczas gdy inni bawią się i świętują. Dzień pierwszy kończy Midodaremi, to czas, kiedy obie rodziny mogą się spotkać. Krewni pana młodego przychodzą z prezentami, chcąc oficjalnie zaproponować małżeństwo. W imieniu panny młodej przemawia jej ojciec.
Dzień II
Ijab, czas wspólnej modlitwy, czas przypieczętowania wydarzenia dnia poprzedniego. To, co my świętujemy w kościele, muzułmanie obchodzą w meczecie, lub, zazwyczaj, po prostu w domu. To tutaj, na oczach najbliższych, kapłan pyta mężczyznę: „Czy akceptujesz tę kobietę jako swoją przyszłą małżonkę?” Pyta ojca panny młodej: „Czy akceptujesz tego mężczyznę na swojego syna?” Pyta kobietę: .. kobietę? Nie, to nie ta historia. Kolejny raz islam nie daje dojść kobiecie do głosu.
(Zwracam uwagę na słowo „akceptujesz”, jak trafnie oddaje ducha islamu! Chociaż ta tradycja powoli ustępuje, pewne zwroty wciąż pozostały z czasów, kiedy o zamążpójściu decydowali jedynie rodzice). Książeczki, pokazane na zdjęciach, to „paszporty” potwierdzające zawarcie związku małżeńskiego. Chociaż na weselu Iki tak nie było, często zdarza się, że nawet podczas tej ceremonii para młoda nie może się widzieć.
Nareszcie Panggih, najbardziej oczekiwany przez młodych moment. Przyprowadzeni przez swoich krewnych, wreszcie mogą cieszyć się swoim towarzystwem. A przy okazji - kolejny prezent. To „King banana”, dar symbolizujący majętność.
Obrządków od groma, a do końca ceremonii daleko! Kolejny, którego nazwy nawet Ika nie pamięta, pokazuje mężczyznę nadeptującego jajko (symbol życia) i kobietę, obmywającą jego stopy. Czcijmy naszych mężów, szanujmy, i bądźmy im posłuszne.
Kacar-kucur, pierwszy posiłek, jaki żona dostaje od męża. Od tej pory to on będzie ją karmił.
Wieczór dnia drugiego, to w tym czasie schodzą się setki osób, o których wspominałam. Z wesela nikt nie może wyjść głodny, więc stoły, szwedzkie stoły, uginają się o półmisków. Ucztują wszyscy, wyłączając parę młodą, która uśmiechając się do kamery, tuszując głód i zmęczenie, wita weselników. Po trzech godzinach uścisków dłoni rozglądamy się po sali, a tu..? Po gościach zostają jedynie puste talerze. Z godziną 22 wszyscy się rozchodzą, zaczynają ucztować młodzi. Tańce do 5 rano? Nie. Wesele po jawajsku to rytuały, to tradycja, to barwne stroje. Tylko? Czy może aż?
(Przybranie głowy, wykonane z jaśminu, waży nawet dwa kilogramy. „Wiesz, jak ciężko było nosić to coś, cały dzień, na głowie?” Patrzę na to coś, kiwam ze zrozumieniem)
Słówko o wielożeństwie. Owszem, islam dopuszcza możliwość poślubienia drugiej, trzeciej, a nawet czwartej żony. Nie jest to jednak powszechnie stosowane. Raz, że pozwolić sobie może na to tylko co bogatszy (na mężczyźnie spoczywa obowiązek zapewnienia bytu żonie), dwa, że powoli, lecz bardzo powoli, kobiety zaczynają dochodzić do głosu, sprzeciwiać się. Funkcjonowanie tak licznej rodziny często sprowadza się do mieszkania w jednym domu, przy czym nie trudno sobie wyobrazić cały ten bigos, gdy tyle bab pod jednym dachem..
Na deser, moje osobiste doświadczenia z weselem. Pewnego czwartkowego popołudnia mama przynosi mi indonezyjską kiecuszkę mówiąc, że jedziemy do znajomych. Na miejscu odwiedziny u znajomych okazują się grubą imprezą na 1000 gości, a ja? Jednym z nich. Wyciągam aparat, robię zdjęcia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz